PRAWDA O BOŻYM NARODZENIU
Z ks. prof. Krzysztofem Bardskim, biblistą, wykładowcą UKSW rozmawia Irena Świerdzewska.
W ewangelicznych opisach Narodzenia Chrystusa czytamy o nadzwyczajnych zjawiskach: gwiazda betlejemska i zastępy niebieskie wielbiące Boga. Czy tak rzeczywiście wyglądała noc Bożego Narodzenia?
Ewangeliczny opis Bożego Narodzenia jest jedynym świadectwem, jakie do nas dotarło. Oczywiście opis wydarzeń został odpowiednio zredagowany przez autorów biblijnych. Nie wszystkie szczegóły zostały w nim ujęte. Pod koniec Ewangelii św. Jana czytamy przecież, że wiele znaków Jezus uczynił, a te które zostały zapisane w Ewangelii, służyć mają temu, żebyśmy uwierzyli, że on jest Synem Bożym. Tak więc autorzy ewangeliczni swój przekaz ujęli pod kątem naszej wiary. Niekoniecznie musi on być odwzorowaniem wydarzeń historycznych w sensie kronikarskim. Oczywiście możemy dociekać co jest prawdą w tekście Pisma św. Na pewno najgłębszą prawdą jest ta, która służyć ma naszemu zbawieniu, pozwalając osiągnąć prawdziwe życie. A ono jest nam dane przez Jezusa Chrystusa.
Poszczególne symbole i motywy literackie pojawiające się w scenie Narodzenia Chrystusa poza swoim znaczeniem dosłownym posiadają dla chrześcijan również głębszy sens duchowy. Trzeba zacząć od tego, że Chrystus narodził się w konkretnym miejscu i w konkretnym czasie. Wiara chrześcijańska oparta jest na wydarzeniach. Kiedy mówimy o znaczeniu symbolicznym tekstów biblijnych nie można wykluczać tym samym ich znaczenia historycznego.
W Ewangelii według św. Mateusza czytamy o Gwieździe Betlejemskiej, prowadzącej Mędrców do miejsca narodzenia Chrystusa. Skąd wziął się motyw gwiazdy?
Gwiazdy w starożytności dla ludzi Bliskiego Wschodu nie były tylko ciałami niebieskimi tak jak dla nas obecnie. Wierzono, że mają one też wpływ na życie ludzkie. Dlatego, aby ukazać wyjątkowość Narodzenia Jezusa Chrystusa ewangelista Mateusz posługuje się obrazem Gwiazdy. Oczywiście niektórzy stawiali pytania czy chodziło o kometę czy układ planet odbijających światło w sposób wyjątkowy. Nie jesteśmy dziś w stanie tego wyjaśnić. Tamta świecąca gwiazda jest znakiem do momentu kiedy prowadzi magów do Chrystusa. W chwili kiedy doszli do Betlejem, gwiazda zatrzymała się nad stajenką i później w ogóle nie wracano do niej w opisie ewangelicznym. Gwiazda symbolizowała też prawdę, że do Chrystusa zmierza nie tylko człowiek ale cały wszechświat. Ojcowie Kościoła bardzo często wskazywali na to, że Gwiazdą są proroctwa Starego Testamentu i w ogóle Stary Testament, który prowadzi do Chrystusa – do Nowego Testamentu. Dalej zauważmy, że gwiazda jest tylko małym światełkiem, które świeci w nocy na ciemnym niebie. Ona prowadzi do momentu kiedy narodzi się Ten, który nie tylko będzie Gwiazdą ale będzie Słońcem. W Kantyku Zachariasza czytamy, że on przychodzi jak wschodzące Słońce. Z kolei prorok Malachiasz zapowiadał, Chrystusa jako słońce sprawiedliwości, w którego skrzydłach jest nasze uzdrowienie.
Św. Łukasz opisuje jak pasterzom ukazał się Anioł Pański, a potem do anioła przyłączyło się mnóstwo zastępów niebieskich wielbiących Boga. Jak to rozumieć?
Słowo anioł po grecku angelos, oznacza tego, który został posłany z misją. Aniołowie to posłańcy od Boga, którzy zwiastują pasterzom wielką radość. Jak mówi Pismo święte, dopiero wtedy gdy aniołowie odeszli do nieba, pasterze mówili między sobą: „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy co się tam zdarzyło”. Wtedy kończy się misja aniołów. Nie odnajdujemy ich przy żłóbku. Oczywiście w starożytnej ikonografii ponad żłóbkiem znajdują się aniołowie. Pokazywano w ten sposób, że nasze uwielbienie Jezusa Chrystusa, dokonuje się nie tylko tutaj na ziemi ale w jedności z chórami anielskimi. Zresztą cała liturgia dokonuje się w tej jedności, współbrzmi z wielką liturgią niebieską, gdzie aniołowie wielbią Chrystusa. Stąd nasza radość z narodzin Jezusa jest też radością aniołów. Tak podkreślana jest jedność i harmonia między światem widzialnym i niewidzialnym.
Jako pierwsi pokłon Jezusowi przybyli oddać pastuszkowie. Dlaczego właśnie oni?
Zauważmy, że pasterze nie byli ludźmi bogatymi. Pracowali często jako najemnicy, którzy z dala od swego domu, w trudnych warunkach, w deszczu pilnowali cudze trzody. Jezus też często mówi o pasterzu i najemnikach, którzy pilnują owiec. Fakt, że pasterze przemieszczali się z miejsca na miejsce, nocowali w grotach na odludziu sprzyjał, że było wśród nich wielu rabusi, rzezimieszków. A więc do Jezusa jako pierwsi przychodzą grzesznicy i ludzie ubodzy. Oni pierwsi oddają hołd, pierwsi przynoszą dary. Oznacza to, że Chrystus zaprasza do siebie każdego człowieka począwszy od tych najuboższych do tych najbogatszych, władców, zarządców, polityków.
Ewangelia św. Mateusza mówi o mędrcach, którzy przyszli oddać mu hołd, a tradycja wprowadziła w tym miejscu „trzech króli”, skąd taka interpretacja?
W Piśmie św. użyte zostało słowo „magoi”, to znaczy magowie. Byli to mędrcy – ludzie którzy starali się zgłębiać tajniki natury, przyrody, również astronomii i na tej podstawie lepiej rozumieć świat. Pragnienie lepszego rozumienia świata prowadzi ich do Chrystusa. Nazwani zostali królami ze względu na dary, z którymi przybyli: złoto było atrybutem królewskości, kadzidło rozsiewało wspaniały zapach w pałacu królewskim jak również było używane do liturgii w świątyni jerozolimskiej, mirra była jednym ze składników używanych dla produkcji perfum i wonnych olejków. Jak mówi opis biblijny, magowie udali się najpierw na dwór króla Heroda w Jerozolimie. Nie oddali pokłonu Herodowi, ale rozmawiali z nim tak jak wygląda rozmowa ludzi będących na tym samym szczeblu dostojeństwa. To kolejny argument przemawiający za tym, że mogli być królami.
Już starożytni Ojcowie Kościoła widzieli w nich przedstawicieli całego świata. Przecież do czasów Krzysztofa Kolumba przyjmowano, że świat składa się z trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki. Uważno, że w miejscu, gdzie stykają się 3 kontynenty znajduje się Jerozolima i Ziemia Święta. Stąd trzech króli wiązano z tradycją trzech części świata. Do dnia dzisiejszego w przedstawieniach szopki betlejemskiej reprezentują oni całą ludzkość: czarnoskóry mag Afrykę, skośnooki o żółtym kolorze skóry Azję i biały Europę. Interpretacja o trzech królach łączona bywa też z trzema synami Noego: Chamem, Semem i Jafetem. Wierzono, że oni byli protoplastami głównych ras ludzkich.
Trzej królowie składający dary mają swój sens historyczny w tamtejszym kontekście kulturowym, ale warto zapytać co ma być darem przynoszonym przez nas narodzonemu Jezusowi. Dar złota kojarzony z bóstwem Jezusa, jest uznaniem przeze mnie, że Chrystus jest moim Panem i władcą, oddaję mu więc całe moje życie. Kadzidło w tradycji Kościoła często kojarzone było z kultem religijnym zarówno tym oficjalnym sprawowanym w kościołach, ale również z kultem duchowym. Czytamy w psalmach: „Niech moja modlitwa wzniesie się do Ciebie jak kadzidło”. A więc wszelkiego rodzaju akty religijne jak modlitwa skierowana do Chrystusa są moim darem kadzidła. Mirra pojawia się w Nowym Testamencie dwukrotnie, jako jeden z darów królewskich, następnie jako składnik oleju, którym namaszczono Jezusa Chrystusa po zdjęciu jego ciała z krzyża. Ten drugi kontekst wpłynął istotnie na kojarzenie w starożytnym Kościele daru mirry z męką i śmiercią Jezusa Chrystusa. Był on jak gdyby zapowiedzią, że Chrystus dla naszego zbawienia odda swoje życie. Naszą mirrą, którą możemy ofiarować Chrystusowi są różnego rodzaju cierpienia, umartwienia, nasz krzyż codziennego życia. To, co św. Paweł nazywa uczestniczeniem w cierpieniach Chrystusa.
Przy żłóbku w stajence Jezusa często znajdują się też wół i osiołek. Tymczasem w żadnym opisie ewangelicznym nie ma tych zwierząt. Skąd się zatem wzięły?
W Ewangeliach czytamy, że Jezus położony był w żłobie, stąd tradycja dodaje, że miejscem narodzenia była stajenka, a więc musiało to być pomieszczenie, w którym przebywają zwierzęta. Przedstawienia mozaikowe i freski starożytne z pierwszego tysiąclecia po Chrystusie zawierają obrazy zwierząt domowych, które przyszły oddać hołd Jezusowi. Tym, który na dobre wprowadził różnego rodzaju zwierzęta do przedstawień szopki betlejemskiej był święty Franciszek.
Skąd konkretne zwierzęta w przedstawieniach? W księdze proroka Izajasza znajdujemy fragment, który Ojcowie Kościoła odnosili do wydarzeń betlejemskich: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie”. Prorok użył tego porównania by podkreślić, że te najbardziej nierozumne zwierzęta potrafią rozpoznać Boga, podczas gdy człowiek niestety nie.
Jezus narodził się w miejscu najmniej oczekiwanym – w betlejemskiej stajence. To nie jest miejsce przeznaczone na narodziny nie tylko króla, ale w ogóle dla żadnego człowieka. Stąd może płynąć refleksja, że Chrystus przychodzi do nas niekoniecznie tam, gdzie byśmy się Go spodziewali. Wybiera takie osoby, które wydawałoby się, że są najmniej do tego predestynowane. Przychodzi w człowieku chorym, cierpiącym, grzesznym, wyznającym inną religię. Ważne byśmy w nich dostrzegali oblicze Jezusa Chrystusa. I tego Wszystkim Czytelnikom Idziemy życzę na Święta i na dni powszednie.