05-Zdumienie i zachwyt

Zdumienie i zachwyt

Zdolność do fascynacji, zachwytu, jest wspólna ludziom żyjącym w każdej epoce i w każdym kręgu kulturowym. Wobec tarczy zachodzącego słońca, ośnieżonych szczytów gór, czy też arcydzieła uwiecznionego na płótnie nie potrafimy przejść obojętnie. Zatrzymujemy się, patrzymy i czujemy się, jakbyśmy przekraczali granicę tego, co tworzy naszą codzienność. Wchodzimy w inny świat, w krainę piękna.
Jednak nie wszystko, co nam się podoba, musi wzbudzać zachwyt u przedstawicieli innych kręgów kulturowych. Kategoria piękna, jaka jest obecna w kulturze świata zachodniego, wywodzi się z tradycji helleńskiej. To starożytna Grecja wypracowała kanony, które przez stulecia kształtowały zmysł estetyczny w naszym środowisku cywilizacyjnym.
W Biblii zaś nie znajdujemy traktatów, dotyczących zasad estetyki. Co więcej, postawa autorów biblijnych wobec samej chociażby praktyki malarstwa lub rzeźby wydaje się być nader powściągliwa. Wprawdzie przedmioty, nadające splendor szatom kapłańskim oraz świątyni jerozolimskiej, miały być wykonane w sposób kunsztowny, niemniej jednak zakaz dekalogu nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią (Wj 20,4) w sposób poważny ograniczał kreatywne możliwości Izraelskich artystów.
Zmysł piękna jest jednak głęboko zakorzeniony w ludzkiej naturze. Odczucie fascynacji, podziwu, głębokiego zamyślenia wobec wizualnej bądź słuchowej percepcji jakiegoś zjawiska jest nieobce również autorom biblijnym. Spróbujmy zatem odszukać w tekście biblijnym tych momentów, w których dochodzi do głosu wrażliwość człowieka na piękno.

1. Przed Nim kroczą majestat i piękno

Splendor, towarzyszący orszakowi monarchy, był czymś naturalnym w mentalności starożytnego bliskiego wschodu. Im większy majestat go otaczał, im większą fascynację wywoływało jego pojawienie się, tym bardziej był ceniony przez poddanych i tym większe przerażenie budził wśród wrogów.
Królem Izraela był sam Pan, którego Imię jest błogosławione ponad wszystko. Jeżeli zaś jest on również stwórcą nieba i ziemi oraz Królem nad królami, to i jego majestat powinien wywoływać podziw o wiele większy niż majestat królów ziemskich. W myśl tej logiki, autorzy Psalmów i ksiąg mądrościowych Starego Testamentu prześcigali się w opisywaniu majestatu Boga, posługując się obrazami zaczerpniętymi ze współczesnej im kultury. Czytamy więc: Przed nim kroczą majestat i piękno, potęga i chwała w jego przybytku (Ps 96,6), w innym zaś miejscu: Obłok i ciemność wokół Niego, sprawiedliwość i prawo podstawą jego tronu, ogień idzie przed Jego obliczem… góry topnieją jak wosk przed obliczem Pana… wszystkie ludy widzą Jego chwałę (Ps 97,3-6).
Niezwykłe piękno Boga ma charakter nadprzyrodzony, dlatego niejednokrotnie jest mu przeciwstawiane – na zasadzie kontrastu – złudne piękno fałszywych bóstw. Zapewne autorzy biblijni na własne oczy widzieli jaskrawo malowane posągi egipskich i mezopotamskich bożków i oglądali ich wspaniałe świątynie. Być może zastanawiali się: skoro złudni bogowie wywierają takie wrażenie, to o ileż bardziej wywiera je widok Tego, który jest Stwórcą całego świata.
Piękno Bożego orszaku oraz Oblicza Boga jest porażające. Stanowi kwintesencję fascynacji do tego stopnia, że przekracza możliwości ludzkiej percepcji. Stąd przekonanie autorów biblijnych, że człowiek nie może zobaczyć Boga i pozostać przy życiu. Może kryje się w tym prawda, iż raz zobaczywszy piękno Boga, człowiek nie jest już w stanie patrzeć na cokolwiek innego i dlatego dalsze jego ziemskie bytowanie byłoby pozbawione sensu…?
W sposób niezwykle plastyczny przedstawił nam piękno Bożego orszaku prorok Ezechiel. W pierwszym rozdziale jego księgi została odmalowana ze szczegółami wizja rydwanu Bożego. Kończą ją słowa: Oglądałem ją, następnie padłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego (Ez 1,28). Pierwszym zatem doświadczeniem proroka było doznanie wizualne, które wywołało akt czci religijnej. To wszystko przygotowało go niejako na przyjęcie Bożego orędzia. Wydaje się, że jest głęboki związek pomiędzy wizualnym doświadczeniem proroka Ezechiela a poleceniem Bożym: Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów (Ez 3,1). Polecenie zjedzenia zwoju symbolizowało przyswojenie sobie Bożego orędzia, uczynienie go czymś własnym, osobistym. Zanim jednak prorok nasycił żołądek i napełnił wnętrzności zwojem, który stał się w jego ustach słodki jak miód (Ez 3,3), uprzednio już nasycił swoją wyobraźnię widokiem Bożej chwały, której piękno przewyższało wszystko, cokolwiek widział do tej pory.

2. I widział Bóg, że było piękne

Poemat o stworzeniu świata, który redaktor, pochodzący ze środowiska kapłańskiego, umieścił na początku Pięcioksięgu, zawiera niczym refren zdanie, powracające pod koniec każdej ze strof: I widział Bóg, że było dobre.
Jednak hebrajske słowo tow, tłumaczone zwykle jako dobre, ma szersze konotacje znaczeniowe. Hebrajskie tow w pierwszym rzędzie oznacza to, co słuszne, właściwe, perfekcyjne, dobrze wykonane. A więc dobre przede wszystkim dlatego, że jest takie, jak być powinno, zaś znaczenie moralne jest w tym wypadku drugoplanowe. Sądzimy więc, że nie byłoby błędem przełożyć refren poematu o stworzeniu świata w ten sposób: I widział Bóg, że było piękne.
Przekład taki sugerowałby nam antropomorficzny obraz Boga jako artysty, który po kolejnym pociągnięciu pędzla oddala się na kilka kroków od sztalug i podziwia wykonywane przez siebie dzieło. Dzieło to staje się coraz doskonalsze, gdyż coraz pełniej wyraża to, co jest w wyobraźni Artysty, a przecież On sam jest Tym Najpiękniejszym. W końcu więc tworzy to, co w jakiś sposób odwzorowuje Jego samego. Niczym malarz, który pośród postaci, występujących na obrazie, umieszcza w centralnym miejscu swój autoportret: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył (Rdz 1,27).
Bóg więc w akcie stworzenia świata i człowieka przelał swoje piękno na rzeczywistość, która nas otacza. Dzięki temu staje się możliwa niejako droga „w przeciwnym kierunku”: Od piękna świata stworzonego ku Bogu. Drogę tę odkryli już autorzy starotestamentowi. Syracydes w tym celu wyraża zachwyt nad słońcem, księżycem, gwiazdami, tęczą i pozostałymi cudami natury (Syr 43,1-27), by doprowadzić do konkluzji: Jest On bowiem większy niż wszystkie Jego dzieła (Syr 43,28). Zaś autor Księgi Mądrości podsumuje sens częstych w Biblii opisów przyrody: Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę (Mdr 13,5).

3. Przepiękna kraina, najwspanialsza

Ale pośród wszystkich rzeczy stworzonych jest jedno miejsce, które Bóg szczególnie sobie upodobał, Jest nim Ziemia Święta. Prorok Jeremiasz powie do wygnańców, tęskniących za ojczystą krainą: Jakże chciałbym dać ci przepiękną ziemię, najwspanialszą pośród posiadłości narodów (Jr 3,19).
Piękno Ziemi Świętej nie jest tylko kategorią literacką. Mieszkając przez pewien czas w Izraelu oraz prowadząc pielgrzymki do miejsc związanych z historią biblijną, miałem osobiście okazję przekonać się, że ma ona jakiś szczególny urok. Ukształtowanie terenu, flora i fauna nacechowane są wyjątkową różnorodnością, która znajduje swój wyraz na kartach Biblii. Jednak poza „obiektywnym” pięknem Palestyny, z tekstu biblijnego wyłania się swoiste „duchowe” piękno, odmalowane literacko w kontekście dwóch myśli przewodnich: obietnicy i tęsknoty. Paradoksalnie, gdy Ziemia święta jawi się oczom wyobraźni Synów Izraela jako cel wędrówki z niewoli egipskiej, bądź jako utracona ojczyzna podczas wygnania babilońskiego, właśnie wówczas jej piękno pobrzmiewa w poezji biblijnej najbardziej wzruszającą nutą.
Powierzając Mojżeszowi misję wyprowadzenia z niewoli egipskiej, Bóg kreśli przed jego oczyma obraz krainy, do której ma on poprowadzić Naród Wybrany: Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód (Wj 3,8). Ten wymarzony obraz idealnej krainy będzie towarzyszył Izraelitom podczas ich wędrówki przez pustynię. Bo czyż Bóg dla wybranego ludu nie miałby wybrać najpiękniejszego skrawka ziemi?
Nim Izraelici dotarli do Ziemi Obiecanej, zwiadowcy wysłani przez Mojżesza złożyli lapidarne sprawozdanie: Kraj, który nam daje Pan, nasz Bóg, jest dobry (Pwt 1,25). Użyli tego samego określenia, przy pomocy którego Bóg wyrażał swój zachwyt nad stworzeniem. Moglibyśmy i w tym miejscu przetłumaczyć tekst biblijny: Kraj, który nam daje Pan, nasz Bóg, jest piękny.
Piękno Ziemi Obiecanej w szczególny sposób przedstawiają opisy przyrody, jakie znajdujemy w Pieśni nad Pieśniami. Lilie, winnice, palmy, cedry, gazele, jelenie, a nawet góry Libanu, czy też oaza En-Geddi nad Morzem Martwym stają się idealną scenerią, pośród której rozgrywa się historia miłości pary młodych ludzi, będącej obrazem miłości Boga do Jego ludu. Nic więc dziwnego, że i psalmista wyrażać będzie wdzięczność Bogu za dar Ziemi Świętej: Sznur mierniczy wyznaczył mi dział wspaniały i bardzo mi jest miłe to moje dziedzictwo (Ps 16,6). Oba użyte tu hebrajskie określenia Ziemi Obiecanej mają wyraźne konotacje estetyczne: na‘im oznacza wspaniały, ale i słodki, przyjemny, dający rozkosz, natomiast szafar znaczy być miłym ale i pięknym, zachwycającym, lśniącym.

4. Wspaniałe rzeczy głoszą o tobie, Miasto Boże

Jeśli cała Ziemia Święta jest piękna, to jednak najpiękniejszym jej klejnotem jest święte miasto Jeruzalem wraz z Górą Syjon i świątynią. Dawne żydowskie podanie głosi, że gdy Bóg rozdzielał dziesięć miar piękna, wówczas dziewięć miar umieścił w Jerozolimie, natomiast dziesiątą obdarzył całą resztę świata.
Jeruzalem, jako miasto Boga, uczestniczy w jakiś sposób w Jego pięknie, świadczy o Nim. Psalmista powie: Wielki jest Pan i godzien wszelkiej chwały w mieście Boga naszego. Góra Jego święta, wspaniałe wzgórze, radością jest całej ziemi, jest miastem wielkiego Króla (Ps 48,2-3). Przypuszczalnie to właśnie o Jerozolimie mówił Jezus, gdy przedstawił swoim uczniom przypowieść o mieście zbudowanym na górze (Mt 5,14). Jak Jerozolima jaśnieje swym pięknem wobec wszystkich narodów ziemi, tak duchowe piękno naśladowców Jezusa ma być widoczne wobec wszystkich ludów.
Samo usytuowanie geograficzne Jerozolimy sprzyja doświadczeniu zachwytu na jej widok. Jest miastem położonym na wzgórzu, otoczonym dolinami. Dzięki temu z sąsiednich wzgórz można podziwiać jak na dłoni panoramę Świętego Miasta. Zarówno pielgrzymi przybywający z Galilei od strony Góry Oliwnej, z południa drogą z Betlejem, przebiegającą przy grobie Racheli, czy też od strony Jafy, drogą przez Ain Karim, w pewnym momencie widzą całe miasto. Tego przeżycia doświadczali zarówno Żydzi przybywający na doroczne święta, jak i pielgrzymi przemierzający średniowieczne szlaki, by modlić się u Grobu Chrystusa. Oni wszyscy wielbili Boga słowami tzw. psalmów stopni (gradualnych) zwanych też psalmami pielgrzymimi, które w sposób poetycki wyrażają uczucie, towarzyszące przybyciu do Jerozolimy. Zacytujmy chociażby fragment jednego z nich:
Uradowałem się, gdy mi powiedziano:
„Pójdziemy do domu Pańskiego!”
Już stoją nasze nogi w twych bramach, o Jeruzalem!
Jeruzalem, wzniesione jak miasto
o gęstej i zwartej zabudowie (Ps 122,1-3).
Jednak podobnie jak w przypadku Ziemi Obiecanej, piękno Jerozolimy w sposób szczególny pobrzmiewa w pieśniach Izraela, gdy otacza je aura tęsknoty za tym, co zostało utracone. Wraz z najazdem Nabuchodonozora, świątynia wzniesiona przez Salomona oraz całe miasto zostały obrócone w perzynę. Z bólem serca będą wspominać wygnańcy piękno miasta, które musieli opuścić:
Nad rzekami Babilonu
– tam myśmy siedzieli i płakali,
na wspomnienie Syjonu.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo tam żądali od nas pieśni ci, którzy nas uciskali:
„Zaśpiewajcie nam jakąś z pieśni syjońskich!”
Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o Tobie,
niech o mnie zapomni moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie będę przedkładał Jeruzalem
ponad największą moją radość (Ps 137,1-6).
W podobnym tonie bólu po utracie czegoś najcenniejszego rozbrzmiewa cała księga Lamentacji proroka Jeremiasza.
Wraz z powrotem z wygnania i odbudową świątyni jerozolimskiej, zaczyna kształtować się nowa jej rola w teologii starożytnego Izraela. Budowniczowie zdają sobie sprawę, że nowa świątynia nie dorównuje splendorem dziełu Salomona, dlatego też prawdziwe piękno Jeruzalem nie jest związane z jej doczesnym wyglądem, ale z jej eschatologiczną rolą. Zaczynają pojawiać się opisy jej szczególnego piękna, które jednak wykracza poza wymiar historyczny. W tym duchu prorok Zachariasz przekaże wyrocznię:
Tak mówi Pan:
„Powrócę znowu na Syjon
i zamieszkam znowu w Jeruzalem.
I znowu Jeruzalem nazwą Miastem Wiernym,
a górę Pana Zastępów – górą świętą…
I znowu staruszkowie i staruszki
zasiądą na placach Jeruzalem,
wszyscy z laskami w ręku
z powodu podeszłego wieku.
I zaroją się place miasta
od bawiących się tam chłopców i dziewcząt” (Za 8,3-5).
W tym samym duchu tryto-Izajasz kreśli plastyczną wizję eschatologicznej Jerozolimy:
I pójdą narody do twojego światła,
królowie do blasku twojego wschodu…
Do ciebie napłyną bogactwa zamorskie,
zasoby narodów przyjdą ku tobie…
Cudzoziemcy odbudują twe mury,
a ich królowie będą ci służyli…
Twe bramy zawsze stać będą otworem,
nie zamkną się we dnie i w nocy…
Chluba Libanu przyjdzie do ciebie:
razem cyprysy, wiązy i bukszpan,
aby upiększyć moje miejsce święte (Iz 60,3-13).
Na ten właśnie duchowy wymiar piękna świątyni jerozolimskiej kładzie nacisk Jezus, gdy na pełne zachwytu słowa jednego z uczniów: Nauczycielu, patrz, co za kamienie i jakie budowle! odpowiada: Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony (Mk 13,1-2). Słowa Jezusa nie tylko wieszczą zburzenie Jerozolimy przez rzymskie legiony w roku 70, ale zapowiadają nowe jej znaczenie w tradycji chrześcijańskiej.
To nowe znaczenie zostanie rozwinięte zwłaszcza w Księdze Apokalipsy. Jeruzalem zstępujące z nieba (Ap 21,10), którego fundamenty z kosztownych kamieni, bramy i mury zostały przedstawione jako ideał piękna architektonicznego, niesie ze sobą bogatą symbolikę. Łączy ono eschatologiczną wizję świętego miasta, zaczerpniętą z tradycji prorockich, z ideą Kościoła. Odtąd wszystkie teksty, opisujące piękno Jerozolimy, będą w interpretowane w tradycji chrześcijańskiej jako odnoszące się na płaszczyźnie duchowej do Kościoła.

5. Najpiękniejszy spośród synów ludzkich

Psalm 45 jest pieśnią weselną, która w pierwszych wersetach opisuje urodziwego młodzieńca: Tyś najpiękniejszy z synów ludzkich, wdzięk rozlał się na twoich wargach (Ps 45,2). Kim jest ten młodzieniec? Kontekst literacki mógłby wskazywać na to, że chodzi o syna któregoś z monarchów, jednak najstarsze żydowskie tradycje interpretacyjne widzą w nim alegorię Mesjasza. To Król-Mesjasz jest owym najprzystojniejszym mężczyzną, o którym śpiewa psalm.
Mesjaszem obiecanym przez proroków jest w wierze chrześcijańskiej Jezus Chrystus. I to właśnie do niego List do Hebrajczyków (Hbr 1,8-9) odnosi słowa zaczerpnięte z Ps 45,6-7. Ewangelie nie przekazały nam żadnego opisu wyglądu zewnętrznego Jezusa. Możemy jedynie przypuszczać, że jako cieśla musiał być silny i dobrze zbudowany.
Zanim jednak renesansowi artyści przedstawili nam ideał proporcji ludzkiego ciała w Chrystusie ukrzyżowanym, wstępującym do nieba czy spoczywającym w ramionach matki, chrześcijanie kontemplowali jego doskonałe oblicze odmalowane przy pomocy słowa w Pieśni nad Pieśniami. Oblubieniec bowiem z najpiękniejszego poematu Biblii postrzegany był w tradycji chrześcijańskiej jako Jezus Chrystus. O nim to mówi jego Umiłowana:
Miły mój śnieżnobiały i rumiany,
najznakomitszy spośród tysięcy.
Głowa Jego – najczystsze złoto,
kędziory Jego włosów to kiście winogron,
czarne jak kruk.
Oczy Jego jak gołębica nad brzegami wód.
Zęby jego wymyte w mleku spoczywają w swej oprawie.
Jego policzki jak balsamiczne kwietniki,
zapewniające wzrost wonnym ziołom.
Jak lilie wargi Jego, kapiące mirrą najprzedniejszą.
Ręce Jego jak walce ze złota,
wysadzane złocistymi topazami.
Tors jego – jak rzeźba z kości słoniowej,
pokryta szafirami.
Jego nogi – jak kolumny z alabastru,
wsparte na szczerozłotych podstawach.
Postać Jego wyniosła jak Liban,
wysmukła jak cedry.
Usta Jego przesłodkie
i cały jest pełen powabu (Pnp 5,10-15).
Ten ideał fizycznego piękna, przedstawiony przy pomocy licznych metafor, odczytywany był w sposób alegoryczny w odniesieniu do duchowego piękna Syna Bożego, zaś dzięki zestawieniu ze słowami Czwartej Pieśni o Słudze Pańskim (Iz 52,13-53,12) pozwala nam na głębsze uchwycenie paradoksu męki Zbawiciela. Deutero-Izajasz powie:
Jak wielu osłupiało na Jego widok
– tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd
i postać Jego była niepodobna do ludzi
– tak mnogie narody się zdumieją,
królowie zamkną przed Nim usta,
bo ujrzą coś czego im nigdy nie opowiadano
i pojmą coś niesłychanego (Iz 52,14-15).
Piękno Jezusa czyni wyrazistym dramatyzm jego kenozy: najpiękniejszego czynią najbardziej odrażającym, Króla nad królów traktują jak niewolnika, najbardziej niewinnego – jak złoczyńcę.

6. Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja

O ile oblubieniec z Pieśni nad Pieśniami stanowił ideał męskiego piękna, ideałem piękna kobiecego była jego ukochana, oblubienica. Tylko raz autor poematu przedstawia opis ciała oblubieńca, podczas gdy aż trzykrotnie opisuje ciało oblubienicy (Pnp 4,1-7; 6,4-9; 7,2-6). Niektóre metafory powtarzają się w tych opisach, dlatego dla przykładu zatrzymajmy się na jednym z nich:
Jak piękne są twe stopy w sandałach,
księżniczko!
Linia twych bioder jak kolia,
dzieło rąk mistrza.
Łono twe – jak czasza okrągła,
niech nie zabraknie w niej wina korzennego!
Brzuch twój jak stos pszenicznego ziarna,
okolony wiankiem lilii.
Piersi twe jak dwoje koźląt,
bliźniąt gazeli. Szyja twa jak wieża ze słoniowej kości.
Oczy twe jak sadzawki w Cheszbonie, u bramy Bat-Rabbim.
Nos twój jak baszta Libanu, spoglądająca ku Damaszkowi.
Głowa twa wznosi się nad tobą jak Karmel,
Włosy głowy twej – jak królewska purpura,
splecione w warkocze. (Pnp 7,2-6)
Niektórzy dopatrują się w tekstach Pieśni nad Pieśniami zbyt daleko posuniętego erotyzmu, stąd zarówno w tradycji żydowskiej jak i chrześcijańskiej nadawano poszczególnym motywom literackim poematu znaczenia alegoryczne. Talmud posunął się nawet do stwierdzenia, że ktokolwiek ośmieliłby się rozumieć ten poemat biblijny tylko w sposób cielesny, powinien być wykluczony ze społeczności Izraela. Niektórzy zaś Ojcowie Kościoła zalecali jego lekturę dopiero po osiągnięciu wieku starczego, gdy pojawiające się w nim motywy literackie nie będą wzbudzać erotycznych skojarzeń. Wydaje się jednak, że erotyka jest ściśle związana z przeżyciami estetycznymi i nie należy sfer tych rozdzielać pod wpływem niewłaściwie pojętej pruderii. Tym bardziej, że w czasach dzisiejszych seks przestał być już tematem tabu, co daje nam szansę, by w opisach oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami widzieć rzeczywiście ciało przecudownej dziewczyny. Im bardziej bowiem realistycznie pojmujemy dosłowny sens Pisma świętego, tym bardziej stwarza on przed nami szansę odkrywania duchowych znaczeń, które wynikają z całościowego postrzegania historii zbawienia. A z tej perspektywy oblubienicą Jezusa jest Kościół święty.
Wydaje się ponadto rzeczą jak najbardziej słuszną, by właśnie dziewczyna z Pieśni nad Pieśniami była ukochaną najprzystojniejszego mężczyzny, jakim jest Król-Mesjasz. Dlatego też właśnie miłość Chrystusa do niej Apostoł Paweł przedstawia jako wzór miłości małżeńskiej: Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby samemu sobie przedstawić Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany (Ef 5,25-27).
Na przedstawioną powyżej interpretację poematu Pieśni nad Pieśniami nakłada się jeszcze jedna perspektywa historiozbawcza, obecna również w tradycji Kościoła. Otóż oblubienicą Ducha Świętego, wybraną na Matkę Mesjasza i od poczęcia zachowaną od grzechu Adama, jest Maryja. Pismo Święte nie mówi nam nic o zewnętrznym wyglądzie Maryi, ale szereg przesłanek może nam sugerować jej wyjątkowe piękno.
Po pierwsze, dogmat o niepokalanym poczęciu podpowiada nam, że od chwili gdy została poczęta w sposób naturalny przez swoich rodziców, Opatrzność Boża w sposób szczególny czuwała nad każdym etapem jej rozwoju, strzegąc ją przed wszystkim, co nosi znamiona śmierci, a więc od wszelkiej niedoskonałości, błędu, niedorozwoju.
Po drugie, jest rzeczą naturalną, że najpiękniejszy Syn musiał narodzić się z najpiękniejszej Matki. W tej kwestii, dzięki osiągnięciom współczesnej genetyki, możemy powiedzieć dużo więcej, niż chrześcijanie wcześniejszych stuleci.
Po trzecie, tradycja Kościoła widziała w Maryi zarówno ucieleśnienie oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami jak i ikonę Kościoła. Bernard z Clairvaux, Alan z Lille i inni średniowieczni komentatorzy Biblii odnosili do Maryi obrazy zaczerpnięte z salomonowego poematu, podobnie zresztą czyniła pobożność ludowa. Chociażby słowa Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja (Pnp 4,7), którymi zatytułowaliśmy niniejszy rozdział, odnoszą się w Biblii do oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami, w starożytnej tradycji do Kościoła, zaś w modlitwie Godzinek – do Matki Najświętszej. Podobnie obraz Niewiasty obleczonej w słońce (Ap 12,1-6), symbolizujący Kościół, wielokrotnie pojawia się w liturgii czytań świąt maryjnych, łącząc w sobie perspektywę eklezjalną i mariologiczną. Chyba tylko brak zainteresowania estetyką ciała kobiecego ze strony uczonych teologów sprawił, że nie mamy dogmatu orzekającego, że Maryja jest najpiękniejszą spośród córek Adama.

7. Piękno Pisma Świętego

No i w końcu całe Pismo Święte jest piękne. Przez wieki fakt ten był lekceważony przez wielu chrześcijan. Na kartach Biblii szukano prawd filozoficznych, nauk moralnych, duchowych wskazówek. Ponadto, zwłaszcza w odniesieniu do Starego Testamentu, odmienność konwencji literackich właściwych twórczości starożytnych Hebrajczyków, względem konwencji literackich starożytnej Grecji i Rzymu, niejednokrotnie stanowiła przeszkodę utrudniającą dostrzeżenie piękna Biblii. Nie mówiąc już o podstawowym fakcie, jakim jest nieuchronne zniekształcenie zwłaszcza językowej warstwy estetyki literackiej, jakie ma miejsce w procesie przekładu. Nie bez racji stwierdził natchniony tłumacz Księgi Syracha na język grecki, że nie mają tej samej mocy słowa czytane w języku hebrajskim, co przełożone na inną mowę (Syr, Prolog 21-22).
Zwłaszcza ostatnie dekady dwudziestego wieku przyniosły nam szereg publikacji dowartościowujących wymiar estetyki literackiej tekstu biblijnego. Nie bójmy się przyznać, że Biblia jest wysokiej klasy literaturą. Uznanie jej za wspaniałe dzieło nie narusza w niczym jej natchnionego charakteru, co więcej, skoro wszystko, co uczynił Bóg było piękne, to dlaczego piękna nie miałaby być również Biblia, będąca przecież Słowem Bożym.
Współczesne metody badań literackich nad Biblią, skupiające się zwłaszcza na stylu narracji biblijnej i jej specyfice, jak również na starożytnej poetyce hebrajskiej i strukturze literackiej tekstu, zostały uznane przez Papieską Komisję Biblijną w dokumencie Interpretacja Biblii w Kościele z 1993 jako równoprawne i bardzo pomocne we współczesnej egzegezie. A przecież często konkluzją, do jakiej prowadzą jest stwierdzenie, że tekst biblijny, w tej formie literackiej, jaką nadali jej ostatni redaktorzy, w sposób przemożny oddziaływa na czytelnika, fascynuje go, porywa. Bóg bowiem zechciał również posłużyć się literackim pięknem Biblii, by Jego Słowo skuteczniej działało w naszych sercach.

ks. Krzysztof Bardski
kbardski@yahoo.com

Leave a Reply