Ukryty Kościół
Może szokować zdanie z dzisiejszej Ewangelii: „Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Co to znaczy „być z nami”? Czyżby warunkiem przynależności do wspólnoty uczniów Chrystusa było tylko nie sprzeciwianie się Jego nauce? Czyżby „z nami” byli również ci wszyscy, którzy nigdy nie słyszeli o Ewangelii, więc nie byli w stanie się jej sprzeciwić?
Jezus otwiera szeroko ręce i pragnie obdarować swoim zbawieniem każdego człowieka. Każdego bez wyjątku. Dlatego granic kościoła nie można określić tak z zegarmistrzowską precyzją. Tym bardziej nie wolno budować no nich zasieków z drutu kolczastego ani wieżyczek wartowniczych.
Współczesna teologia mówi o kręgach przynależności do Kościoła. Oczywiście tym najściślejszym gronem uczniów są ochrzczeni chrześcijanie, którzy wyznają tą samą wiarę. Jednak i ci, którzy w wyniku dawnych rozłamów, za które przecież nie można ich winić, nie są w pełnej jedności z Biskupem Rzymu, też w jakiś sposób należą do Ludu Bożego.
Są w końcu i ci, o których jedna z modlitw liturgicznych mówi, że „szczerym sercem szukają Boga”. Oni też nie zostali postawieni poza nawiasem wspólnoty zbawionych. Agnostycy pogrążeni w wątpliwościach, młodzi przechodzący z sekty do sekty w poszukiwaniu najbardziej odpowiadającej im prawdy, nawet antyklerykałowie, którzy starają się żyć uczciwie, ale z domu wynieśli niechęć do Kościoła, niczym jakieś dziedzictwo rodowe. Od żadnego z nich Jezus nie odwraca się plecami.
Ewangelia mówi dziś jednak również o zgorszeniu. Może się bowiem przydarzyć sytuacja odwrotna: ktoś chlubi się przynależnością do Chrystusa, ostentacyjnie manifestuje swoją wiarę. A jednak uczynki jego są przeciwne Bożym zamysłom. Wydaje mu się, że należy do Kościoła, gdyż został ochrzczony a na ścianie jego pokoju wisi krzyż. W rzeczywistości może się jednak znajdować oddalony o lata świetlne od Zbawiciela. Rozglądamy się wokół, któż to taki. A może nie trzeba szukać aż tak daleko…
Ks. Krzysztof Bardski