02-Rewolucja czułości

Krzysztof Bardski, Kościół wobec wyzwań naszych czasów – Rewolucja czułości, w: Wir teilen diesen Traum, Theologinnen und Theologen aus aller Welt argumentieren “Pro Pope Francis”, red. P. Zulehner, T. Halik, Patmos Verlag 2018, s. 77-84.

1. Jakie są znaki naszych czasów, które stanowią wyzwanie dla Kościoła w twoim kraju, regionie, kontynencie?
2. Jak może i powinien Kościół brać udział w stawianiu czoła tym wyzwaniom?
3. Jaki postęp powinien dokonać się w Kościele (na twoim kontynencie), aby mógł odpowiedzieć na wyzwania naszych czasów i na słowo Ewangelii?

Krzysztof Bardski

Kościół wobec wyzwań naszych czasów: Rewolucja czułości

1. Rozeznać oblicze Jezusa
Kościół w świecie ponowoczesnym potrzebuje rewolucji – rewolucji czułości (Evangelii Gaudium, 88). Wybucha ona w sercu i sumieniu poszczególnych wiernych a prowadzi do radykalnej przemiany struktur i działalności Kościoła. Papież Franciszek rozpoczął rewolucję czułości i zaprasza każdego z nas, by wprowadzić ją w czyn w lokalnych społecznościach.
Wcielenie Chrystusa motywuje nas do przyjęcia postawy tych, którzy stoją po prawej stronie Syna Człowieczego w przypowieści Mt 25,34-36. Do rozpoznania obecności Jezusa w nagich, głodnych, spragnionych, przybyszach, chorych. Albo, mówiąc językiem naszych czasów: w zmarginalizowanych, wydziedziczonych, wykluczonych, uciśnionych, odtrąconych, odrzuconych. Papież Franciszek przypomina nam, że “Ewangelia zachęca nas zawsze, by podejmować ryzyko spotkania z twarzą drugiego człowieka, z jego fizyczną obecnością stawiającą pytania, z jego bólem i jego prośbami, z jego zaraźliwą radością, stale ramię w ramię” (Ev. Gaud., 88).

2. Wymiary Rewolucji Czułości
Dlaczego „rewolucja czułości”? Przede wszystkim słowo „rewolucja” w krajach Europy Wschodniej niesie negatywne konotacje, przywołując na myśl Rewolucję Październikową oraz początek opresyjnego systemu komunistycznego. Tymczasem ten sam termin jest synonimem wojny o niepodległość w Stanach Zjednoczonych a w Ameryce Łacińskiej wyraża tęsknotę za sprawiedliwością społeczną. Dla nas oznacza radykalną i istotową transformację paradygmatów myślenia i działania, istotny zwrot, zgodnie z łacińską etymologią słowa „revolutio”.
Rewolucja czułości obejmuje trzy wymiary. Po pierwsze, ponowne odkrycie czułości Boga w Jezusie Chrystusie. Jest taka dawna definicja katechetyczna, która wciąż pokutuje w naszej tradycji: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze”. Pozwólmy wybuchnąć rewolucji! Niech na pierwszym miejscu będzie „pełne miłości zawierzenie Bogu, z którego wynika ufność w Jego najczulszą troskę o każdego z nas” (Matka Teresa, Konstytucje Misjonarek Miłości, 23), polegamy „całkowicie na Jego obietnicach i jego czułej i osobistej troskliwości o nas” (Matka Teresa, Dyrektorium Duchowe, Sekcja B, 130) oraz na tym, że On dał nam „swoje własne Serce pełne czułej, współczującej i miłosiernej miłości (Dyrektorium Duchowe, Sekcja B, 68). To właśnie czułość jest dotykalnym i konkretnym wyrazem miłości. Bóg czule nas ucałował dzięki Wcieleniu swojego Syna, jak stwierdza tradycyjna interpretacja drugiego wersetu Pieśni nad Pieśniami i nigdy nie męczy się czułym całowaniem nas dzięki swojemu miłosierdziu.
Po drugie rewolucja czułości przynosi nową wizję Kościoła jako kochającej Matki i Oblubienicy Chrystusa. Kościół nie może byś dłużej warowną twierdzą, broniącą staroświeckich doktryn, ale przepiękną Nową Jerozolimą (Ap 21,10nn) o szeroko otwartych bramach, które zapraszają wszystkich zagubionych i udręczonych. Niech Kościół stanie się zwierciadłem odbijającym czułą miłość Boga. Albo, trawestując starożytną interpretację, księżycem, który odbija światło Chrystusa, Słońca Sprawiedliwości (Mal 3,20), pośrodku nocy ludzkich zranień, tragedii i rozpaczy. Ten nowy paradygmat Kościoła wymaga głębokich transformacji jego struktur i praktyk, zwłaszcza związanych z dyscypliną sakramentalną.
Po trzecie, rewolucja czułości winna przemienić naszą osobistą postawę jako chrześcijan. Jak to uczynić? Matka Teresa daje prostą radę: „Objawiając jedni drugim odrobinę należącej do samego Boga miłości, troskliwości i czułości” (Konstytucje,74). Pojęcia miłości i miłosierdzia wydają się czasami abstrakcyjne i ogólnikowe. Czułość jest tym, co czyni je ludzkimi i namacalnymi.
To jest podstawowy cel, tymczasem staje przed nami szereg szczegółowych wyzwań, którym Kościół musi stawić czoło, aby wypełnić swoją misję w świecie ponowoczesnym. Rewolucja czułości dokonuje się w konkretnym momencie historycznym i musi wziąć pod uwagę specyficzne konteksty.

3. Dobra Nowina w świecie ponowoczesnym
Pierwsze wyzwanie wymaga zaakceptowania faktu, iż rozwój naukowy i technologiczny powoduje w świecie ponowoczesnym istotne przemiany paradygmatów myślenia i interpretowania rzeczywistości. Ewolucja, genetyka, współczesne trendy w antropologii mają głęboki wpływ na ponowoczesne postrzeganie świata. Stąd jest rzeczą pilną uniknięcie tendencji do budowania kulturowego i intelektualnego getta, które uzurpowałoby sobie prawo do posiadania swoistej „niezmiennej prawdy”, wyrażanej w obszarach pojęciowych „chrześcijańskiej filozofii”, „chrześcijańskiej antropologii” lub „chrześcijańskiej nauki społecznej”.
Przeciwnie, potrzebujemy rekontekstualizacji Dobrej Nowiny w kontekście nowych paradygmatów ponowoczesnego myślenia, reinterpretacji z punktu widzenia ponowoczesnej mentalności nawet tak podstawowych pojęć, jak nasze postrzeganie Boga, zbawienia, grzechu, życia wiecznego, itd. To wyzwanie wymaga nie tylko nowego języka teologicznego lub sposobów wyrażania, lecz dotyka naszego najgłębszego rozumienia świata w nas i wokół nas.
Papież Franciszek pisze: „Nowe kultury rodzą się nadal na ogromnych obszarach ludzkości, gdzie chrześcijanin nie jest już promotorem lub twórcą sensu, natomiast otrzymuje od nich inne języki, symbole, przesłania i wzorce, ofiarujące nowe orientacje życia, często sprzeczne z Ewangelią Jezusa” (Ev. Gaud., 73).
Doświadczenie minionych wieków uczy nas, że kunktatorstwo i wrogie nastawienie do nowych trendów w życiu naukowym, społecznym i kulturowym powodowało marginalizację przesłania Jezusowego. Kościół, przywiązany w przeszłości do drugorzędnych szczegółów jego życia i nauczania, wielokrotnie zmarnował wspaniałe okazje do ewangelizacji. Dzięki Bogu, liczne inicjatywy podjęte przez papieża Jana Pawła II (np. encyklika „Fides et Ratio”) niwelowały rozbieżności pomiędzy nowoczesną nauką a wiarą, niemniej jednak w tym zakresie pozostaje jeszcze wiele do zrobienia.
Szczególna odpowiedzialność ciąży na biblistach, chodzi mianowicie o rozeznanie żywego serca Ewangelii w uwikłaniu w historyczne konteksty związane z powstawaniem tekstu Biblii. W konsekwencji ma to doprowadzić, aby serce Ewangelii biło w nowy sposób w ponowoczesnym świecie. Jako tłumacz kilku ksiąg w polskim wydaniu Biblii Ekumenicznej odważę się stwierdzić, że nie tylko potrzebujemy przekładu Ewangelii na języki narodowe, ale na język ponowoczesnej mentalności. Inkulturacja, tak bardzo podkreślana przez papieża Franciszka w Evangelii Gaudium (68-70) nie dotyczy tylko społeczności Azjatyckich i Afrykańskich, ale również postchrześcijańskiej Europy.

4. Poza bariery religijne i kulturowe
Drugie wyzwanie związane jest z łatwym i bezpośrednim kontaktem z innymi kulturami i religiami. Internet, migracje i podróże przybliżają do siebie odległe kultury i cywilizacje. Przynagla nas to do nowego spojrzenia na naszą tożsamość w dialogu z innymi.
Problem mentalności plemiennej, na który papież Franciszek położył nacisk podczas swojej podróży do Afryki, jest obecny również w Europie. Niejednokrotnie stajemy wobec szczególnego rodzaju politycznej mentalności plemiennej, która w bolesny sposób dzieli nasze społeczeństwo a nawet nasze rodziny. Jest też niebezpieczeństwo religijnej mentalności plemiennej. Zwłaszcza gdy budujemy naszą własną tożsamość w opozycji do innych religii, n.p. Islamu. Niebezpieczeństwo e-trybalizmu, gdy ograniczamy nasze kontakty internetowe do określonego kręgu użytkowników i stron podzielających nasz punkt widzenia, lajkując tylko ich a hejtując innych. Stwarza to fałszywy obraz świata wokół nas oraz prowadzi do alienacji i marginalizacji.
Myślę, że szczególnym powołaniem Kościoła w erze ponowoczesnej jest rozeznanie w nauczaniu Jezusa inspirujących intuicji humanistycznych, które wykraczają poza bariery religijne i kulturowe, a nawet poza rozróżnienie „wierzący/niewierzący”. Kenoza Chrystusa zaprasza nas do zrezygnowania z postawy wyższości i pogardy dla innych religii i dla niewierzących oraz przyjęcia roli partnerów we wspólnym losie ludzkości. Papież Franciszek zachęca nas: “Jest sprawą żywotną, aby Kościół, przyjmując wiernie wzór Mistrza, wychodził dzisiaj głosić Ewangelię wszystkim ludziom, w każdym miejscu, przy każdej okazji, nie zwlekając, bez niechęci i bez obaw. Radość Ewangelii jest dla całego ludu, nie można z udziału w niej wykluczać nikogo” (Ev. Gaud., 23).
Jednak pierwszym i najbardziej naglącym wyzwaniem jest praca nad pojednaniem chrześcijan. Moje doświadczenie udziału w zespole przygotowującym Biblię Ekumeniczną oraz w Towarzystwie Biblijnym podpowiada mi, że dzieło to rozpoczyna się od głębokiego przeobrażenia naszych osobistych postaw i od indywidualnych kontaktów z przedstawicielami innych denominacji chrześcijańskich. Ostatnio obchodziliśmy pięćsetlecie Reformacji. Była to wspaniała okazja do zbratania się i poszerzenia wzajemnej wiedzy i doświadczeń. Niemniej jednak w wielu kręgach katolickich wzbudziła inicjatywy mające na celu pogłębienie różnic i uwydatnienie negatywnych aspektów owego historycznego wydarzenia.

5. Przemiany na polu społecznym i kulturowym
W Europie, w szczególności zaś w Polsce, jesteśmy świadkami dynamicznych przemian na polu społecznym i kulturowym. Wiek dwudziesty przyniósł demokratyzację w obszarze życia społecznego oraz dostępność do pozycji społecznych niegdyś zarezerwowanych dla określonych osób. Ten proces rozwija się w bieżącym tysiącleciu i powoduje transformacje obejmujące nawet życie rodzinne. Kościół winien podjąć wezwanie niesienia Dobrej Nowiny w kontekście tych nowych paradygmatów społecznych, zamiast bronić tradycyjnych wzorców, które były użyteczne w innych epokach, lecz dziś utraciły swoje znaczenie.
W szczególności jesteśmy świadkami zmiany społecznej pozycji kobiet. Role tradycyjnie zarezerwowane dla mężczyzn są przejmowane przez kobiety. Kobiety obejmują odpowiedzialne stanowiska a tzw. „mentalność patriarchalna” staje się przeżytkiem w wielu krajach Europy. Jest to proces nieunikniony również w Kościele i jesteśmy wdzięczni papieżowi Franciszkowi i jego poprzednikom za odczytanie tego znaku czasu. Wydaje się jednak, że Kościół wciąż potrzebuje głębokiego przeorientowania w kwestii roli kobiet w strukturach eklezjalnych. Mamy oczywiście świadomość znaczenia listu apostolskiego Jana Pawła II „Ordinatio Sacerdotalis” (22 maj 1994), niemniej jednak inicjatywa wdrożenia diakonatu kobiet wydaje się otwierać nowe perspektywy.
Kolejne wyzwanie związane jest z tożsamością duchowieństwa w ponowoczesnym społeczeństwie. Tradycyjny model kapłaństwa potrzebuje rewizji. Sądzimy, że odseparowana „kasta” eklezjalna ze swoją specyficzną duchowością, zwyczajami, stylem życia i szczególną pozycją społeczną staje się przeżytkiem. Czasami nawet stanowi przeszkodę w powszechnym głoszeniu Ewangelii. Prezbiter powinien być liderem chrześcijańskiej wspólnoty, ponosić szczególną odpowiedzialność i posiadać odpowiednią formację teologiczną, dzieląc jednak z innymi wiernymi te same codzienne radości i smutki, nadzieje i problemy. Ma być pasterzem pośród trzody (Ev. Gaud., 32). W tym kontekście pamiętajmy o mądrych słowach papieża Franciszka: „Istnieją normy lub przykazania kościelne, które mogły być bardzo skuteczne w innych epokach, ale które nie mają już tej samej siły wychowawczej jako kanały życia” (Ev. Gaud., 43). Rewolucja czułości w ponowoczesnym rozumieniu struktur eklezjalnych powinna mieć jako punkt odniesienia fakt, że jest tylko jeden kapłan – Jezus Chrystus.

6. Osobiste sumienie i rozeznanie pastoralne
Innym zjawiskiem charakterystycznym dla ponowoczesnych przemian społeczno-kulturowych jest swoista indywidualizacja doktryn religijnych. Czasami bywa on porównana do religijnego supermarketu. Klienci wybierają lub odrzucają określone prawdy wiary pochodzące z różnych tradycji, budując swoje prywatne wyznanie wiary, łącząc niebo z reinkarnacją, bądź lekceważąc całe obszary moralnego nauczania Kościoła. Ta sytuacja jest naturalną konsekwencją szerokiego dostępu do informacji, który umożliwia budowanie własnego światopoglądu w sposób niezależny.
Papież Franciszek przypomina nam, że w głoszeniu Dobrej Nowiny „trzeba dojść tam, gdzie kształtują się nowe przesłania i wzorce, dotrzeć ze Słowem Bożym do najgłębszych zakamarków miasta. Nie można zapominać, że miasto jest środowiskiem wielokulturowym. W wielkich miastach można zauważyć przestrzenie, w których ludzie podzielają to samo marzenie o życiu i podobne marzenia, tworzą grupy, na terytoriach kulturowych, w niewidzialnych miastach” (Ev. Gaud., 74).
W tym kontekście szczególne znaczenie zyskują dwa pojęcia: osobiste sumienie i rozeznanie pastoralne. Kościół nie ma nic wspólnego z tzw. angielskim trawnikiem, gdzie wszystkie źdźbła trawy są identyczne. Miejmy odwagę zaakceptować nawet głębokie różnice w rozumieniu przesłania Chrystusa przez innych, mając wzrok utkwiony w tym, co papież Franciszek nazywa „sercem Ewangelii”.
Unikajmy postawy, którą można by określić mianem „opresji normatywizmu”, gdy uważa się, że przesłanie Jezusa może zostać sformułowane przy pomocy surowych norm i wzorców. Papież Franciszek przypomina nam, że “nie należy myśleć, że ewangeliczne przesłanie przekazywane jest zawsze przy pomocy stałych określonych formuł, albo w precyzyjnych słowach wyrażających treść absolutnie niezmienną” (Ev. Gaud., 129).
Dotyczy to zwłaszcza specyficznych obszarów relacji interpersonalnych. „Amoris Laetitia” otwiera drzwi dla indywidualnego rozeznania, które brałoby pod uwagę poszczególne sytuacje ludzkie, nie pomijając zasadniczej perspektywy życia chrześcijańskiego, jaką jest zawierzenie Jezusowi. Celem rozeznania pastoralnego jest odnalezienie takiej drogi, która przywracałaby pełne zjednoczenie z Chrystusem pośród skomplikowanych sytuacji ludzkich. Innymi słowy: wprowadzanie w praktykę bezwarunkowego miłosierdzia Bożego, mimo ludzkiej niewierności.

7. Zdrowy relatywizm pastoralny
W szerszej perspektywie, pastoralna rewolucja czułości winna być otwarta na zdrowy relatywizm pastoralny, oparty na Chrystusowej maksymie, iż „szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27). Zdrowy relatywizm pastoralny bierze pod uwagę niepowtarzalność ludzkich sytuacji, w przeciwieństwie do surowego normatywizmu, typowego dla postawy Faryzeuszów.
Dotyczy to w pewnym sensie również całych regionów i chrześcijańskich społeczności w różnych częściach świata. Specyficzny pluralizm w ramach zasadniczej jedności Kościoła Katolickiego został zauważony i uznany za coś oczywistego przez Papieża Franciszka w przesłaniu na zakończenie Synodu o Rodzinie (24 października 2015 r.): „Widzieliśmy również, że to, co wydaje się normalne dla biskupa jednego kontynentu, jest oceniane jako dziwne, prawie jako skandaliczne – prawie! – przez biskupa z innego kontynentu; to, co uważa się za naruszenie prawa w jednym społeczeństwie, jest jednoznacznym i nieprzekraczalnym przykazaniem w drugim; to, co dla niektórych jest wolnością sumienia, dla innych jest tylko zamieszaniem”.
Zdrowa decentralizacja stwarza okazję do wzajemnego ubogacania się odmiennymi podejściami, konkluzjami i praktykami. W rozdziale poświęconym ewangelizacyjnej sile pobożności ludowej Papież Franciszek pisze: “Możemy uważać, że różne ludy, u których została inkulturowana Ewangelia, są zbiorowymi aktywnymi podmiotami, pracownikami ewangelizacji. Jest tak, ponieważ każdy lud jest twórcą swojej własnej kultury oraz protagonistą swojej historii. Kultura jest czymś dynamicznym, co lud wytwarza nieustannie, i każde pokolenie przekazuje następnemu zbiór postaw odnoszących się do różnych sytuacji egzystencjalnych, które to pokolenie musi na nowo przepracować wobec stających przed nim wyzwań” (Ev. Gaud., 122). Te procesy przebiegają inaczej w każdej społeczności. Aby zachować jedność w różnorodności, nieodzowna jest wzajemna tolerancja i akceptacja. Taka jest rzeczywistość ponowoczesnego Kościoła a marzenie o doskonałej jednorodności staje się dzisiaj przebrzmiałą iluzją.
Mamy świadomość, że w przeszłości Kościół przyjmował role i brał odpowiedzialność za rzeczy luźno związane z jego podstawową misją. W społecznościach chrześcijańskich bądź to bywał oparciem dla władzy politycznej, bądź gwarantem stabilności społecznej. Kształtował wspólną wyobraźnię i światopogląd milionów ludzi na przestrzeni stuleci. Dziś, w społeczeństwie pluralistycznym, nadszedł dla Kościoła czas, by skupił się na swoim głównym powołaniu, zawartym tym, co Papież Franciszek nazywa „sercem Ewangelii”: „W tym fundamentalnym rdzeniu jaśnieje piękno zbawczej miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym” (Ev. Gaud., 36), bądź też – cytując Benedykta XVI – „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (Ev. Gaud., 7; Deus Caritas Est, 1).
Z tej perspektywy rodzi się potrzeba nowych paradygmatów doktrynalnych i moralnych. Spójrzmy na bogatą tradycję Kościoła Katolickiego jak na owoce rozeznania znaków czasów przez uczniów Chrystusa w wiekach minionych. Są one ważne, lecz potrzebują ponownego rozeznania w świetle ponowoczesnych transformacji. Rolą Magisterium Kościoła jest niesienie światła Ewangelii w pośrodku zmieniającego się świata, aby odnajdywał bezpieczną drogę. Zamiast osądzać i potępiać – raczej towarzyszyć i podsycać nadzieję, troszcząc się zwłaszcza o biednych, odtrąconych i zmarginalizowanych.

8. Tradycjonalistyczna iluzja i biblijny fundamentalizm
Wrogami rewolucji czułości nie są ludzie, jak mówi św. Paweł: „Nie toczymy walki przeciwko ciału i krwi” (Ef 6,12), ale postawy i uprzedzenia, które stanowią przeszkody dla skutecznego głoszenia Ewangelii w naszych czasach. W pierwszym rzędzie postarajmy się rozeznać ich obecność w naszych własnych sercach.
Czasami w imię obrony integralności wiary i tradycji religijnej, podejmujemy desperacki wysiłek poszukiwania stabilnych fundamentów i zasad. Prowadzi to do „tradycjonalistycznej iluzji”. Zachowując dawne zwyczaje, czujemy się ochronieni i bezpieczni wobec nieuchronnych zmian, jakie zachodzą wokół nas. Papież Franciszek pisze o “prometejskim neopelagianizmie tych, którzy w ostateczności liczą tylko na własne siły i stawiają siebie wyżej od innych, ponieważ zachowują określone normy, albo ponieważ są niewzruszenie wierni wobec pewnego katolickiego stylu z przeszłości. Jest to domniemane bezpieczeństwo doktrynalne lub dyscyplinarne, które otwiera pole dla narcystycznego i autorytarnego elitaryzmu, gdzie zamiast ewangelizować, analizuje się i krytykuje innych i zamiast ułatwiać dostęp do łaski, traci się energię na kontrolowanie” (Ev. Gaud., 94).
Postawa ścisłego trzymania się tradycyjnych norm i wzorców stanowi niebezpieczeństwo dla całego Kościoła. Dlatego Papież Franciszek zaprasza nas do podjęcia konstruktywnego dialogu z tym, co Benedykt XVI nazywał żywą tradycją Kościoła i ponownego przejrzenia jej treści: „Kościół może także dojść do uznania swoich zwyczajów niezwiązanych bezpośrednio z rdzeniem Ewangelii – niektóre z nich są bardzo zakorzenione na przestrzeni historii – które dzisiaj nie są już interpretowane w taki sam sposób i których przesłanie zwykle nie jest właściwie odbierane. Mogę one być piękne, ale dzisiaj nie oddają tej samej posługi w dziele przekazu Ewangelii. Nie bójmy się dokonać ich przeglądu” (Ev. Gaud., 43).
Innym niebezpieczeństwem, wynikającym z poszukiwania solidnych punktów oparcia i zasad, jest swoisty „fundamentalizm biblijny”. Czasami chrześcijanie ulegają iluzji, jakoby ścisłe przestrzeganie biblijnych wskazań miało przybliżać do Boga. Podejście to jest niebezpieczne zwłaszcza wówczas, gdy niektóre teksty starotestamentowe odnoszone są w sposób literalny do sytuacji współczesnych. Ale również w przypadku Nowego Testamentu powinniśmy unikać ścisłego stosowania wskazań biblijnych, nie biorąc pod uwagę uwarunkowań historycznych i ciągłej ewolucji kontekstu społeczno-kulturowego. Niebezpieczeństwo to nieobce jest często młodym uczestnikom grup modlitewnych, którzy szczerze pragną iść za Jezusem.
Oczywiście cały tekst Starego i Nowego Testamentu jest na równi natchniony, unikajmy jednak pojmowania tajemnicy Bożego natchnienia w sposób uproszczony i „magiczny”. Jako wykładowca Pisma Świętego, jestem przekonany, że w naszych czasach, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebujemy rekontekstualizacji przesłania Jezusowego, to znaczy wyrażenia go w nowych kategoriach, które byłyby właściwe dla ponowoczesnego światopoglądu.
Niebezpieczeństwem jest również rosnące zainteresowanie praktykami ezoterycznymi i magicznymi w społeczeństwie ponowoczesnym. Czasem nawet ludzie szczerze wierzący w Boga wykazują przesadne przywiązanie do tzw. „objawień prywatnych”, związanych z autentycznymi lub domniemanymi widzącymi i widzeniami. Słusznie przypomina nam Papież Franciszek, że Najświętsza Maryja Panna nie jest naczelniczką poczty, rozsyłającą przesłania na prawo i lewo. Przywiązując zbytnie znaczenie do objawień prywatnych, pomniejszamy prawdziwą wartość Objawienia publicznego, zawartego na kartach Biblii. Ponadto tendencja do dopatrywania się przejawów działania Szatana i złych duchów wszędzie dokoła nas, zniekształca właściwe postrzeganie wszechogarniającego miłosierdzia i mocy Boga oraz stwarza atmosferę niepotrzebnego lęku i podejrzliwości.
Na koniec, w pewnych kręgach, których nie chciałbym tutaj wspominać, stajemy wobec niebezpieczeństwa instrumentalnego posługiwania się uczuciami religijnymi, tradycjami, a nawet ceremoniami, by antagonizować ludzi w sferze politycznej. W społeczeństwie ukształtowanym w oparciu o tradycję i kulturę chrześcijańską, niektóre aspekty życia religijnego są szczególnie podatne na manipulację. Przywłaszczenie sobie tych tradycji przez określoną orientację polityczną przynosi wymierne korzyści i stwarza pozór konsolidacji społecznej. Niemniej jednak, taki rodzaj konsolidacji jest staje się zabójczy dla uniwersalistycznego przesłania Ewangelii oraz może wzmacniać takie postawy, jak rasizm, ksenofobia lub nacjonalizm.

9. Boże miłosierdzie – bezwarunkowe, bezinteresowne i nieograniczone
Kolejnym obszarem życia Kościoła, który domaga się rewolucji czułości, jest tak zwana dyscyplina sakramentalna. Dotyczy to zwłaszcza jej związków z nowymi paradygmatami moralnymi, które powstały w społeczeństwie ponowoczesnym. Sakramenty, jako widzialne znaki Bożej łaski, udzielane poprzez posługę Kościoła, mają bogatą i zróżnicowaną historię zarówno z perspektywy doktrynalnej, jak i pastoralnej. W świecie ponowoczesnym wiele aspektów ludzkiego życia doświadczyło radykalnych przemian. Podobnych radykalnych przemian potrzebuje sposób, w jaki sakramenty są udzielane.
Przede wszystkim potrzebna jest zmiana percepcji: Sakramenty nie są „nagrodą” dla tych, którzy wypełniają określone wymogi, lecz miłosiernym wsparciem dla tych, którzy potrzebują pomocy i umocnienia. Niestety, w naszej praktyce pastoralnej dostępność do sakramentów bywa czasem surowo ograniczana. W szczególności sakramenty Eucharystii i pojednania zostały ściśle powiązane z wymogami kanonicznymi dotyczącymi życia małżeńskiego.
Z drugiej strony samo podejście szafarzy sakramentów potrzebuje rewizji. Dyscyplina sakramentalna nie polega na kontrolowaniu i budowaniu murów w celu obrony integralności tradycji, lecz potrzebuje przeorientowania ku perspektywie pastoralnej i misyjnej. Dyscyplina sakramentalna ma rolę służebną, by pomagać Kościołowi, aby stawał się hojnym rozdawcą darów Bożego miłosierdzia, zgodnie ze słowami Jezusa: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 9,8). Papież Franciszek tyle razy przypomina nam, że Boże miłosierdzie jest bezwarunkowe, bezinteresowne i nieograniczone.
Szczególnym przypadkiem jest tutaj podejście do ludzkiej seksualności. Od roku 1968 miały miejsce istotne osiągnięcia i przemiany w tym zakresie. Jan Paweł II dokonał widocznego postępu w moralnym nauczaniu Kościoła, dowartościowując ten obszar ludzkiego życia głębokimi i trafnymi stwierdzeniami w zakresie tak zwanej teologii ciała. Jednak jest to dopiero pierwszy krok we właściwym kierunku. Rewolucja czułości musi wziąć pod uwagę wszystkie pozytywne osiągnięcia tak zwanej rewolucji seksualnej. Nowe odczytanie tekstu biblijnego i nowe konkluzje teologiczne, które brałyby pod uwagę ewolucję kontekstów interpretacyjnych są bardzo oczekiwane.

10. Jezus w budzącym odrazę przebraniu najuboższych spośród ubogich
Na koniec, Kościół staje wobec zjawiska marginalizacji i wykluczenia licznych społeczności. Ostatnio w Chile Papież Franciszek używał znaczącego słowa „descartados” – oznacza ono odtrąconych, wykluczonych, niepotrzebnych, bezwartościowych. Marginalizacja dotyka różnych grup ludzkich.
W Europie stawiamy czoła żywotnemu problemowi uchodźców i migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Mimo rozlicznych niebezpieczeństw związanych z trudną integracją przybyszów w społecznych strukturach Starego Kontynentu, wezwanie Chrystusa wydaje się być jasne: „Byłem obcym, a wy przyjęliście mnie” (Mt 25,35). Postawa gościnności jest jednym z wymiarów radykalnego uniwersalizmu, który stanowi charakterystyczny znak rozpoznawczy Kościoła Katolickiego. Czerpie natchnienie z idei „imitatio Dei” – naśladowania Boga – wyrażonej słowami Jezusa przytoczonymi przez św. Łukasza: „Bądźcie miłosierni jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36).
Posługa we wspólnotach sióstr Misjonarek Miłości w krajach trzeciego świata uzmysłowiła mi ogromne dysproporcje powodujące nędzę i śmierć. Równocześnie jednak pozwoliła mi być świadkiem świeżości i autentyzmu Ewangelii. Ożywcze dla chrześcijańskich społeczności Europy byłoby wzmocnienie więzi wspólnoty z chrześcijanami Azji, Afryki i Ameryki Południowej, by zachęcić do wzajemnej wymiany darów.
Szczególne wezwanie dla dzisiejszego Kościoła dotyczy akceptacji i troski o różnego rodzaju mniejszości, zwłaszcza te, które są marginalizowane z powodu niesprawiedliwych uprzedzeń społecznych. Jezus powiedział: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, a ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Nasz Pan nikogo nie wykluczał. Stąd też inkluzywność powinna stać się charakterystycznym znamieniem wspólnoty uczniów Chrystusa. Podejmując nauczanie Papieża Franciszka wyrażone w jego rozważaniu podczas modlitwy Anioł Pański 4 lutego 2018 r., zacznijmy budować kulturę akceptacji (accoglienza) zamiast kultury odtrącania (scarto).
Marzy mi się Kościół skupiony nie na samym sobie, ale na ubogich. Kościół posługujący poprzez swoje członki tym, którzy są w udręce i izolacji, choćby nawet nie należeli do niego lub byli jego wrogami. Spróbujmy odkrywać w naszym konkretnym codziennym życiu tę prawdę, która stanowiła również fundament powołania Matki Teresy: spróbujmy rozpoznać twarz Jezusa i posługiwać Mu z miłością nawet w budzącym odrazę przebraniu najuboższych spośród ubogich (por. Konstytucje Misjonarek Miłości, 70).

Krzysztof Bardski

Leave a Reply